A gdy ujrzę w twoich oczach łzy, podejdę i szepnę "wreszcie znasz to uczucie".
Każdego ranka, po przebudzeniu, otrzymujemy kredyt w wysokości 86.400 sekund życia na dany dzień. Kiedy wieczorem kładziemy się spać, niewykorzystana reszta sekund nie przejdzie na następny dzień. To, czego nie przeżyliśmy w ciągu dnia, jest na zawsze stracone, pochłonięte przez wczoraj. Każdego następnego ranka rozpoczyna się ta sama magia, znowu otrzymujemy taką liczbę sekund życia i wszyscy zaczynamy grać w tę nieodwracalną grę: bank może zamknąć nam konto w najbardziej nieoczekiwanym momencie, bez żadnego ostrzeżenia - w każdej chwili może zatrzymać nasze życie.
-Książę na białym koniu?
-Niee...może być dresiarz na ośle, byleby mnie kochał...;*
Słowo może zabić, słowo może dać życie, ale najgorsze w tym wszystkim jest milczenie
Nie każda dziewczyna marzy o księciu z bajki . Mi wystarczy żaba z fajnym charakterem ;3
Można kogoś kochać i później go nienawidzić. Taki przypadek się zdarza.. ale, żeby najpierw kogoś nienawidzić a później go kochać ? Parodia...
-no chodź, no chodź zagramy w piłkę nożną.! a kto przegra, ten dostaje buziaka. -ale Ty nie umiesz grać w piłkę... -i o to właśnie chodzi !
Twoje uczucie daje mi większego powera niż baterie tym pieprzonym króliczkom w reklamie.
Mamo.! Nie jestem uzależniona od telefonu tylko od osoby z którą piszę.!! ♥
Mówiła: Nie chcę Cię widzieć!
A szukała Go wzrokiem na ulicy...
Mówiła: Nie myślę o Tobie!
A nie było chwili, by tego nie robiła...
Mówiła: Nie odbiorę!
A z nadzieją czekała na kolejny telefon...
Mówiła: Nie tęsknię!
A co dzień przeglądała wspólne zdjęcia...
Mówiła: Nie kocham Cię!
...I tak stała się oszustem dla własnego serca
A szukała Go wzrokiem na ulicy...
Mówiła: Nie myślę o Tobie!
A nie było chwili, by tego nie robiła...
Mówiła: Nie odbiorę!
A z nadzieją czekała na kolejny telefon...
Mówiła: Nie tęsknię!
A co dzień przeglądała wspólne zdjęcia...
Mówiła: Nie kocham Cię!
...I tak stała się oszustem dla własnego serca
To dzięki niemu moje zeszyty stały się krainą serduszek
Warto przeczytać :)
Mieli po 10 lat gdy widzieli się po raz
ostatni. Majka i Bartek byli nie rozłączni od zawsze, rozumieli się bez
słów, darzyli się uczuciem tak wielkim i szczerym na jakie tylko stać
tak młode osoby. Ich rodzice się przyjaźnili dlatego znali się
praktycznie od urodzenia. Wiadomość o przeprowadzce rodziny Bartka była
druzgocącą informacją nie tylko dla rodziców Majki jak i dla niej samej.
Mieli się przeprowadzić prawie na drugi
koniec świata, bo tata chłopca miał tam dobrą pracę. Bartek obiecał
swojej przyjaciółce, że gdy tylko będzie duży wróci do niej. Wróci, żeby
o nim nie zapomniała, żeby czekała na niego, bo on będzie pamiętać.
Dziewczynka zgodziła się mając łzy w oczach, a na znak ich wiecznej
przyjaźni i pamięci wyryli na drzewie w starym parku swoje imiona i
wielkie serce. Obiecali sobie, że kiedyś spotkają się tu oboje.
Następnego dnia rano Maja już nie spotkała chłopca. Nie szła razem z nim do szkoły jak zawsze, nie siedziała razem z nim w ławce, popołudniami nie bawili się już wspólnie, nie spotykali się codziennie jak zawsze. Dziewczynka czuła się tak bardzo samotna, brakowało jej obecności kogoś kto był w jej życiu kimś najważniejszym. Ważniejszym od ulubionego pluszowego misia , od wszystkich koleżanek momentami nawet od mamy& Każdego dnia chodziła pod stary dąb w ich ulubionym parku, gdy była starsza przesiadywała tam wieczorami. Czekała na chłopca, który obiecał, że wróci. Minęło 8 lat a ona nadal odwiedzała ich wspólne miejsce, bo wierzyła w słowa które kiedyś usłyszała. Tylko ona wiedziała jak to jest mieć nową nadzieje każdego dnia i tracić ją po raz kolejny.
W tym roku dokładnie 13 lipca Maja kończyła 18 lat, nie cieszyła się z tego powodu, bo tego samego dnia urodził się Bartek, o którym wciąż pamiętała i tęskniła za nim mimo upływu lat. Martwiła ją myśl, że chłopak o niej zapomniał, znalazł tam innych przyjaciół i już nie chce do niej wrócić, a co najgorsze, że może ma dziewczynę, ładniejszą i fajniejszą niż ona. Była smutna i rozmyślała tylko w samotności, w gronie swoich dobrych znajomych nie dawała po sobie poznać , że coś ją dręczy i zżera od środka. Z resztą pewnie by ją wyśmiali, że po tylu latach jeszcze pamięta o jakimś chłopaku, który wtedy był smarkaczem tak jak ona i powiedział jej coś czego nie był świadom.
Nadszedł 13 lipca, urodziny dziewczyny były huczne i udane. Majce ten dzień uświadomił, że może i wszyscy dokoła mają rację, że powinna dać spokój i zapomnieć, ale dzisiaj ostatni raz chciała iść pod dąb, żeby się pożegnać z tym miejscem i wyrzucić wisiorek, który był od niego. On miał identyczny od niej i pewnie już się pozbył świecidełka, które było kiedyś tak ważne. Gdy usiadła na ławce pod napisem niegdyś wyrytym na drzewie zamknęła oczy i przypominała sobie szczęśliwe chwile z dzieciństwa. Po chwili otworzyła oczy i wyszeptała jakby sama do siebie Już czas zapomnieć i zacząć normalnie żyć. On już nie wróci&- Po tych słowach poczuła czyjąś obecność i delikatne ciepło na swojej szyi. Tak jakby ktoś się nad nią pochylał i oddychał tuż obok niej, pewnie by się przestraszyła, ale usłyszała jak ktoś szepcze jej do ucha Przecież obiecałem, że wrócę.- Nie mogła uwierzyć w to co słyszała, zszokowana odwróciła się powoli i zobaczyła Jego. Tak to był Bartek, pewnie by go nie poznała , ale miał na szyi wisiorek z serduszkiem ten sam, który miała również ona.
M: Bartek& To naprawdę Ty ?
B: Jak widać. Wróciłem, bo wiedziałem, że muszę, że obiecałem, nie mogłem bez Ciebie dłużej żyć. Tyle lat wspominania i rozmyślania& musiałem przyjechać.
M: Myślałam, że zapomniałeś. Że to wszystko przestało się dla Ciebie liczyć.
B: Jak mógłbym o Tobie zapomnieć. Kocham Cię od kąt Cię znam, jesteś dla mnie najważniejsza i zawsze byłaś.
W oczach dziewczyny pojawiły się łzy, które w postaci kryształków zaczęły spadać na ziemię. To były łzy szczęścia a jednocześnie niedowierzania. Ale nie mogli tak dłużej stać tylko patrząc na siebie, przytulili się mocno a uczucie odżyło, na nowo zakwitło. Teraz już nic ich nie rozdzieli, teraz już będą ze sobą na zawsze.
Następnego dnia rano Maja już nie spotkała chłopca. Nie szła razem z nim do szkoły jak zawsze, nie siedziała razem z nim w ławce, popołudniami nie bawili się już wspólnie, nie spotykali się codziennie jak zawsze. Dziewczynka czuła się tak bardzo samotna, brakowało jej obecności kogoś kto był w jej życiu kimś najważniejszym. Ważniejszym od ulubionego pluszowego misia , od wszystkich koleżanek momentami nawet od mamy& Każdego dnia chodziła pod stary dąb w ich ulubionym parku, gdy była starsza przesiadywała tam wieczorami. Czekała na chłopca, który obiecał, że wróci. Minęło 8 lat a ona nadal odwiedzała ich wspólne miejsce, bo wierzyła w słowa które kiedyś usłyszała. Tylko ona wiedziała jak to jest mieć nową nadzieje każdego dnia i tracić ją po raz kolejny.
W tym roku dokładnie 13 lipca Maja kończyła 18 lat, nie cieszyła się z tego powodu, bo tego samego dnia urodził się Bartek, o którym wciąż pamiętała i tęskniła za nim mimo upływu lat. Martwiła ją myśl, że chłopak o niej zapomniał, znalazł tam innych przyjaciół i już nie chce do niej wrócić, a co najgorsze, że może ma dziewczynę, ładniejszą i fajniejszą niż ona. Była smutna i rozmyślała tylko w samotności, w gronie swoich dobrych znajomych nie dawała po sobie poznać , że coś ją dręczy i zżera od środka. Z resztą pewnie by ją wyśmiali, że po tylu latach jeszcze pamięta o jakimś chłopaku, który wtedy był smarkaczem tak jak ona i powiedział jej coś czego nie był świadom.
Nadszedł 13 lipca, urodziny dziewczyny były huczne i udane. Majce ten dzień uświadomił, że może i wszyscy dokoła mają rację, że powinna dać spokój i zapomnieć, ale dzisiaj ostatni raz chciała iść pod dąb, żeby się pożegnać z tym miejscem i wyrzucić wisiorek, który był od niego. On miał identyczny od niej i pewnie już się pozbył świecidełka, które było kiedyś tak ważne. Gdy usiadła na ławce pod napisem niegdyś wyrytym na drzewie zamknęła oczy i przypominała sobie szczęśliwe chwile z dzieciństwa. Po chwili otworzyła oczy i wyszeptała jakby sama do siebie Już czas zapomnieć i zacząć normalnie żyć. On już nie wróci&- Po tych słowach poczuła czyjąś obecność i delikatne ciepło na swojej szyi. Tak jakby ktoś się nad nią pochylał i oddychał tuż obok niej, pewnie by się przestraszyła, ale usłyszała jak ktoś szepcze jej do ucha Przecież obiecałem, że wrócę.- Nie mogła uwierzyć w to co słyszała, zszokowana odwróciła się powoli i zobaczyła Jego. Tak to był Bartek, pewnie by go nie poznała , ale miał na szyi wisiorek z serduszkiem ten sam, który miała również ona.
M: Bartek& To naprawdę Ty ?
B: Jak widać. Wróciłem, bo wiedziałem, że muszę, że obiecałem, nie mogłem bez Ciebie dłużej żyć. Tyle lat wspominania i rozmyślania& musiałem przyjechać.
M: Myślałam, że zapomniałeś. Że to wszystko przestało się dla Ciebie liczyć.
B: Jak mógłbym o Tobie zapomnieć. Kocham Cię od kąt Cię znam, jesteś dla mnie najważniejsza i zawsze byłaś.
W oczach dziewczyny pojawiły się łzy, które w postaci kryształków zaczęły spadać na ziemię. To były łzy szczęścia a jednocześnie niedowierzania. Ale nie mogli tak dłużej stać tylko patrząc na siebie, przytulili się mocno a uczucie odżyło, na nowo zakwitło. Teraz już nic ich nie rozdzieli, teraz już będą ze sobą na zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz